Obława II Songtext
von Jacek Kaczmarski & Zbigniew Łapiński
Obława II Songtext
Obce lasy przebiegam, serce szarpie mi krtań
Nie ze strachu - z wściekłości, z rozpaczy
Ślad po wilczych gromadach mchy pokryły i darń
Niedobitki los cierpią sobaczy
Z gąszczu żaden kudłaty pysk nie wyjrzy na krok
W ślepiach obłęd, lęk, chciwość lub zdrada
Na otwartych przestrzeniach dawno znikł wilczy trop
Wilk wie dobrze czym pachnie zagłada
Słyszę wciąż i uszom nie wierzę
Lecz potwierdza, co krok wszystko mi
Zwierzem jesteś i żyjesz jak zwierzę
Lecz nie wilki, nie wilki już wy!
Myśli brat, że bezpieczny, skoro schronił się w las
Lecz go ściga nie bóg - ściga człowiek
Śmigieł świst nad głowami, grad pocisków i wrzask
Co wyrywa źrenice spod powiek
Strzelców twarze pijane w drzew koronach znad luf
Wrzący deszcz wystrzelonych ładunków
To już nie polowanie, nie obława, nie łów
To planowe niszczenie gatunku
Z rąk w mundurach, z helikopterów
Maszynowa broń wbija we łby
Czarne kule i wrzask oficerów
Wy nie wilki, nie wilki już wy
Kto nie popadł w szaleństwo, kto nie poszedł pod strzał
Jeszcze biegnie klucząc po norach
Lecz już nie ma kryjówek, które miał, które znał
Wszędzie wściekła wywęszy go sfora
I pomyśleć, że kiedyś ją traktował jak łup
Który niewart wilczych był kłów
Dziś krewniaka swym panom zawloką do stóp
Lub rozszarpią na rozkaz bez słów
Bo kto biegnie - zginie dziś w biegu
A kto stanął, padnie gdzie stał
Krwią w panice piszemy na śniegu
My nie wilki, my mięso na strzał
Ten skowyczy trafiony, tamten skomli na wznak
Cóż ja sam nic tu zrobić nie mogę
Niech się zdarzy, co musi się zdarzyć i tak
Kiedy pocisk zabiegnie mi drogę
Starą ranę na karku rozszarpuje do krwi
Ale póki wilk krwawi - wilk żyw
Więc to jeszcze nie śmierć, śmierć ostrzejsze ma kły
Nie mój triumf, lecz zwycięstwo - nie ich
Na nic skowyt we wrzawie i skarga!
Póki w żyłach starczy mi krwi
Pierwszy bratu skoczę do gardła
Gdy zawyje - nie wilki już my
Nie ze strachu - z wściekłości, z rozpaczy
Ślad po wilczych gromadach mchy pokryły i darń
Niedobitki los cierpią sobaczy
Z gąszczu żaden kudłaty pysk nie wyjrzy na krok
W ślepiach obłęd, lęk, chciwość lub zdrada
Na otwartych przestrzeniach dawno znikł wilczy trop
Wilk wie dobrze czym pachnie zagłada
Słyszę wciąż i uszom nie wierzę
Lecz potwierdza, co krok wszystko mi
Zwierzem jesteś i żyjesz jak zwierzę
Lecz nie wilki, nie wilki już wy!
Myśli brat, że bezpieczny, skoro schronił się w las
Lecz go ściga nie bóg - ściga człowiek
Śmigieł świst nad głowami, grad pocisków i wrzask
Co wyrywa źrenice spod powiek
Strzelców twarze pijane w drzew koronach znad luf
Wrzący deszcz wystrzelonych ładunków
To już nie polowanie, nie obława, nie łów
To planowe niszczenie gatunku
Z rąk w mundurach, z helikopterów
Maszynowa broń wbija we łby
Czarne kule i wrzask oficerów
Wy nie wilki, nie wilki już wy
Kto nie popadł w szaleństwo, kto nie poszedł pod strzał
Jeszcze biegnie klucząc po norach
Lecz już nie ma kryjówek, które miał, które znał
Wszędzie wściekła wywęszy go sfora
I pomyśleć, że kiedyś ją traktował jak łup
Który niewart wilczych był kłów
Dziś krewniaka swym panom zawloką do stóp
Lub rozszarpią na rozkaz bez słów
Bo kto biegnie - zginie dziś w biegu
A kto stanął, padnie gdzie stał
Krwią w panice piszemy na śniegu
My nie wilki, my mięso na strzał
Ten skowyczy trafiony, tamten skomli na wznak
Cóż ja sam nic tu zrobić nie mogę
Niech się zdarzy, co musi się zdarzyć i tak
Kiedy pocisk zabiegnie mi drogę
Starą ranę na karku rozszarpuje do krwi
Ale póki wilk krwawi - wilk żyw
Więc to jeszcze nie śmierć, śmierć ostrzejsze ma kły
Nie mój triumf, lecz zwycięstwo - nie ich
Na nic skowyt we wrzawie i skarga!
Póki w żyłach starczy mi krwi
Pierwszy bratu skoczę do gardła
Gdy zawyje - nie wilki już my
Lyrics powered by www.musixmatch.com

